W tradycyjnym tarocie na kartach mamy namalowane kielichy, puchary, miski, a nawet torby i sakwy, kiedyś dostałam do obejrzenia tarot na którym ich autor klasyczne buławy, zastąpił penisami, a puchary waginami. Niestety umknęła mi nazwa tego tarota. Wulgarne to były karty ale i dosłowne.

Puchary, czyli coś z czego można czerpać, konsumować i naczynia które można wypełniać. Skojarzenie z kobiecą macicą, jest oczywiste. Kielichy symbolicznie oznaczają wszystko to, co można gdzieś włożyć i z czego wyjąć. Dotykają najczulszych punktów osobowości.

Bo kojarzą się z życiem wewnętrznym, duchowym i intymnym. Informują czy ktoś nas kocha, pragnie, jaką mamy rodzinę, czy mamy przyjaciół i czy jesteśmy „syci” i spełnieni emocjonalnie. Dotykają spraw ducha i psyche.

To właśnie tu doświadczamy najwięcej wewnętrznych rozterek i obawiamy obnażenia sekretów serca i zranienia. Naczynie można napełnić wszystkim, a więc nektarem, plemnikami, winem mszalnym, hostią i trucizną. A żeby mieć co do tego naczynia wlać, potrzebujemy dobrej studni obok. Czyli musimy ulokować się gdzieś w pobliżu rodziny, wspólnoty i z racji urodzenia czerpać ze wspólnej studni latami. Można zostać zaproszonym do studni przyjaciół. Albo wybudować własną i stworzyć w okół niej nową własną rodzinę.

Można kupić studnię na własność i nikogo nie zapraszać. Pić z niej i delektować się wyłącznością do źródlanej wody, ale ….., ale, wszystko do czasu.

W pojedynkę biesiada nie będzie biesiadą, szczęście szybko zamieni się w gorycz rozpaczy i prędzej czy później utopimy się w luksusie własnego towarzystwa. W tarocie kielichy odpowiadają symbolicznie za dobre relacje osobiste z ludźmi, rodziną, przyjaciółmi. Opowiadają historię o wspólnym domu, biesiadowaniu, szczęściu i miłości.

W astrologii puchary reprezentuje żywioł wody i trygon znaków: Raka Skorpiona i Ryb.

Naczynia pełnią rolę służebną i radosną, w nich się podaje jedzenie i picie, a także z ich pomocą ludzie się do siebie zbliżają. Przechodzą na ty, pijąc Bruderschaft.

Symbolicznie skojarzone są puchary, z bliskością, braterstwem, zaprzyjaźnianiem się i z miłością. Poczuciem wspólnoty.

Dlaczego?

Bo w kielichach i pucharach gromadzi się coś i zbiera. Symbolicznie sprawę traktując, czymś się te naczynia wypełnia. Miłością, dziećmi, pracą, dobrocią, rozrywką, pasją, albo wręcz odwrotnie – smutkiem, cierpieniem, chorobą, intelektem, pieniędzmi, złotem w garnku zakopanym na działce.

A jak się zdarzy, że w kielichu czegoś za dużo, będzie jak w przypadku symbolicznej czary goryczy – było o jedną kropelkę, za dużo i się przelało.

Kielichy wypełnia symboliczna ciecz, która szybko się „wzrusza” i reaguje na najdrobniejsze nawet nieopatrzne ruchy i wstrząsy.

Kropla wody jak Księżyc, albo wodny róg obfitości

„Woda” przelewa się rozlewa, a podgrzana w garnku gotowana bulgocze i paruje. Szybko więc zmienia stan i kształt skupienia. Raz jest spokojna stojąca w stawie, innym razem wrząca w garnku albo w gejzerze, a jeszcze innym razem jest przez coś pochłonięta, albo wyparowała właśnie i płynie chmurkami po niebie, żeby zaraz spaść deszczem.

Dla przykładu wrzućmy do ognia kamień. Można taki smażyć do woli, a i tak nie wyparuje, co najwyżej nieco skruszeje, albo zaczernieje. Zimny kamień, można sobie wziąć w ręce i przenieść dokądkolwiek, a do noszenia wody potrzebne jest wiaderko. Inaczej z rąk się wymknie i przeleje. Można co najwyżej poczuć jej dotyk na skórze, puki się nie wchłonie, nie wyparuje. Przytrzymać się nie da, ani po dobroci ani siłą, potrzeba naczynia.

Symbolicznego kielicha.

Dla powstania nowego życia, potrzeba kobiecej macicy, dla przygotowania eksperymentu genetycznego naczynia czy probówki, dla przyrządzenia obiadu, garnków na kuchni, zrobienia kawy wody w czajniku. Dlatego żywioł wody symbolicznie i nierozerwalnie powiązany jest z zaciszem domowego ogniska i rodzinnym obiadem, z narodzinami dzieci i z miłością która winna być do tego zachęcającym wstępem.

Woda i ludzie tego żywiołu, Raki, Skorpiony i Ryby, zdecydowanie szybciej integruje się z otoczeniem, niźli kamienie który zawsze z dystansem leżą obok czegoś. Ale, woda jak to woda, tak szybko wpływa, jak i szybko ucieka przez szpary, dziury i wycieka, albo wyparowuje.

Tak też mają rasowo czyste typy z pod wodnych znaków; Raka, Skorpiona i Ryb. Jednym słowem są to ludzie, paradoksalni w relacjach z innymi.

Kamień jest stały i wiadomo czego się po nim można spodziewać, a po wodzie nie bardzo. Dlatego w astrologii ludzie w żywiołach ziemi i wody tak bardzo różnią się od siebie w reakcjach na wytrząsy losu. Ostatnie tsunami w Japonii było przykładem, co się dzieje z wodą jak ją ziemia za bardzo naciska i trzęsie. Wbrew pozorom woda to silny żywioł, to samo tyczy się ludzi tego żywiołu. Jak nimi zbyt mocno potrząsać i szarpać, ruszą do ataku na podobieństwo rozszalałego tsunami.

Woda symbolicznie pełni rolę rozpuszczalnika

Znosi bariery pomiędzy ludźmi, uintymnia relacje. Podczas gdy kamienie i skały albo umocnią te połączenia, albo osłabią. Na przykład budową wspólnej studni. Albo założeniem rodziny i budową wspólnego domu.

Woda bywa zamknięta „w sobie” w studni, uwięziona w skale, zamknięta w betonowych blokach, taka woda czeka na spragnionego podróżnika.

Symbolicznie puchary odnoszą się do miłości kobiecej, a więc są jej zmysłowo-uczuciowym oddaniem się partnerowi, związanej z narodzinami potomka. Kielichy snują się w typowo kobiecych klimatach, albo podrasowane są kobiecą twórczością.
Muzycy, malarze, poeci i wszyscy fantaści i marzyciele, to znaki wodne. Albo przynajmniej dużo w nich z Raka, Ryby, trochę mniej ze Skorpiona. Specjalnością tego ostatniego znaku, bardziej są seks, śmierć, nieszczęścia, spiski i trucizny w pucharach dla królów.

Trafnym skojarzeniem dla lepszego skojarzenia symboliki tarotowych pucharów, jest najważniejsza rodzinna wieczerza w roku. Wigilijna kolacja z okazji świąt Bożego Narodzenia. Wyobraźmy sobie ten wieczór, bez wspólnej kolacji. Z piękną i bogato przyozdobioną choinką, diamentową choinką ( stała taka w jednym z 6 gwiazdkowych hoteli) drogimi prezentami, całym tym bogactwem, ale przy braku wspólnej rodzinnej kolacji? Nawet gdyby nikt z nas nie był głodny tego wieczoru, to właśnie ta ceremonia jest kluczowym punktem programu każdych świąt.

Rodzi się symboliczne światło w dolinie czarnej rozpaczy, w dniach, w których dawnym ludom i wspólnotom pierwotnym musiało się zdawać, że nastał dla nich ostateczny kres życia. Tak od wieków trwa siłowanie się dnia z nocą, które przypomina o zmaganiu ludzkiej natury w jego drodze do boskości. Od czasów Mitry czy innych bogów. Nie ważne. Liczy się przecież nie treść, a sens. Nie imiona ani ważne daty, liczby, czy obrazy. Wszystko rozpoczyna się w najczarniejszą noc w roku ( konkretnie gdy jesteśmy w dołku), właśnie w znaku Koziorożca znaku opozycyjnym do wodnego kardynalnego letniego Raka, na chwilę zapala się w nas iskierka boska, maleńkie skonsumowane światełko. Stąd i przysłowie „że w tę jedną noc w roku o północy, nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem”.

Nie chcę dzieciom odbierać nadziei w cud mówiącego psa, albo kota po północy.

Tak na prawdę chodzi, nie o zwierzęta, ale o ludzi, o których mówi się że bardziej przypominają „bydło” niż istoty ludzkie.

Można by rzec, że pośród niedostępnych szczytów górskich karier i skostniałych dogmatów wiary rodzi się nowa źródlana czysta „woda”, która w tych skałach wydrąży nowe korytarze.

Nie na darmo się mówi, że kropla drąży skałę.

Trending